Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Pielęgnacja cery w czasie leczenia retinoidami

Wewnętrzna kuracja izotretynoiną!




Posiadaczki cery tłustej i trądzikowej w czasie leczenie izotretynoiną, czyli takimi lekami jak Izotek, Aknenormin, Axotret, Curacne itd, powinny zmienić postrzeganie swojej skóry. Od tej pory macie skórę suchą i często wrażliw. Koniec kropka. Skóra przestaje być tłusta (oczywiście nie po pierwszej tabletce), dlatego rezygnujecie z kremów typowo do cery trądzikowej - matujących, redukujących zmiany, złuszczających czy w jakikolwiek inny sposób podrażniających cerę. Nie tylko dlatego, że możecie sobie zafundować naprawdę mocne podrażnienia, ale doprowadzić nawet do przebarwień i ran, szczególnie dotyczy to się osób o wrażliwej skórze. Niestety należałoby też zrezygnować z peelingowania zarówno twarzy jak i ciała, a nawet ścierania pięt i stóp. Postawcie na nawilżanie, a za resztę zabierzecie się po kuracji. Na domiar złego nakładanie maseczek na twarz, nawet tych które do tej pory się sprawdzały, też nie jest dobrym pomysłem. Z lepszych wiadomości to nie musicie się przejmować składem kosmetyków a głównie tym czy zapychają. Działanie izotretynoiny jest silniejsze niż zapychanie przez kosmetyki także stawiamy na kosmetyki, które skutecznie nawilżają i więcej nas nie interesuje. Co prawda nie należy się aż nadto przyzwyczajać do ignorowania składów, bo po kuracji trzeba wrócić do kosmetyków, które nas nie zapychały (przynajmniej w większości przypadków).
Ze względu na to, że już po raz drugi zdecydowałam się na tę kurację polecę Wam kilka produktów które u mnie się całkiem nieźle sprawdziły. Z tym, że moja skóra nie jest jakoś przesadnie przesuszona, po zmyciu "makijażu" czasem mam uczucie ściągnięcia a pod podkładem pojawia się jakaś sucha skórka, ale jakoś specjalnie nie przeszkadza mi to. Dużo gorzej jest z ustami, bo są cały czas przesuszone, raz zrobił mi się zajad (ale było to podczas pierwszej kuracji) a poza tym nie dzieje się z nimi nic więcej.

Twarz!

Do mycia twarzy używam aktualnie żelu Cetaphil. Po raz pierwszy zdecydowałam się na użycie kosmetyków z tej serii, bo jakoś zawsze miałam do nich ograniczone zaufanie ze względu na to, że skład nie jest rewelacyjny. W końcu przekonała mnie koleżanka, więc testuje. Powiem Wam, że efektu wow nie ma, ale sprawdza się przyzwoicie, nie wysusza dodatkowo i dobrze oczyszcza. Równie dobrze u mnie spisuje się żel do twarzy Tołpa z serii green, oczyszczanie (chyba z chabrem na opakowaniu). Ważne żeby dodatkowo nie wysuszał.




Zanim nałożę jakikolwiek krem używam kwasu hialuronowego albo aktywnego serum nawilżającego z Bielendy. Serum się nie roluje i dobrze współgra z każdym kremem jaki do tej pory używałam. Najlepszy efekt nawilżonej skóry dostaje właśnie przy stosowaniu serum lub kwasu a następnie kremu.




Wieczorem stosuje jeden z dwóch kremów, które aktualnie posiadam: Hydro-aktywny krem do twarzy Oillan i Lipoaktywny krem nawilżający. Oillan już mi się kończy i myślę, że raczej do niego nie wrócę. Niby jest ok, ale jednak bardziej do gustu przypadł mi Cetaphil, który jest troszkę tłustszy, ale mimo tego dobrze się wchłania, nie pozostawia lepiącej się warstwy i w tych minusowych temperaturach nieźle chroni twarz. Sprawdził się na całodniowym wypadzie na snowboard, skóra nie była potem podrażniona ani jakoś nadmiernie przesuszona.



Wiosną wróce zapewne do żeli aloesowych. Mój ulubiony to żel firmy Quillibra. Pewni dlatego, że wszystkie inne rolują mi się pod makijażem, a ten naprawdę dobrze z nim współgra i super nawilża, dlatego chętnie do niego wrócę kiedy tylko zrobi się cieplej. Jakoś wątpię, żeby sprawdzał się w takie mrozy ;)

Kiedy potrzebuje dodatkowego nawilżenia sięgam po olej lniany i albo mieszam go z kremem albo nakładam osobno na twarz. Często też kiedy olejuje włosy to od razu nakładam go na twarz. Używałam go także przed kuracją izo, kiedy musiałam zwracać uwagę na to co mnie zapycha i powiem Wam, że olej lniany nawet wtedy sprawdza się u mnie super. Dodatkowo zauważyłam, że zmniejsza stany zapalne i na drugi dzień nie świeciły się już takim rażącym czerwonym światłem. 

Rano dodatkowo albo zamiast kremu nawilżającego używam czegoś z filtrem. Aktualnie przy takiej pogodzie jestem wierna kremowi nawilżająco-kojącemu z spf 30 z Pharmaceris. Myślę, że jeśli słońce jest mniej ostre niż w lecie 30 spokojnie wystarczy, natomiast latem ochraniam się kremem z Iwostinu z spf 50 i nawet nie bieli. Zdecydowanie gorzej u mnie sprawdził się Anthelios XL z LRP albo nie potrafię go umiejętnie rozsmarować. W każdym razie zawsze zostawały mi białe smugi, co bym nie robiła.  Dlatego zużyje go po prostu do ciała. Wydaje mi się, że Iwostin ma mniej "tępą" konsystencję i może w tym tkwi przyczyna bielania. W planach mam jeszcze sprawdzenie Vichy Ideal Soleil, jeżeli używałyście to dajcie znać ;)



Ciało!

W nawilżaniu ciała niewiele zmieniłam oprócz tego, że dodałam Vaseline Spray&go. Teraz używam wersji zielonej, ale mam zamiar wypróbować resztę, bo nieźle się sprawdzają. Używam go zaraz po prysznicu i to też co kilka dni. Oprócz tego staram się codziennie używać balsamu Neutrogena intense repair albo oleju kokosowego. Niestety nie zawsze mi to wychodzi i łydki często są po prostu białe, ale nie wynika to raczej z brania izo, bo i bez tego zawsze miałam z nimi problem. 



Usta!

Do ust spróbujcie sobie maść oliwkową-naturalny opatrunek regenerujący z Ziaji. Dla mnie super sprawa. Rzeczywiście nieźle nawilża i daje uczucie ulgi na ustach i na kilka godzin niweluje uczucie suchości, ściągnięcia. Wyrównuje skórki, przez co nie korci tak ich odrywanie. Do tego używam pomadki Oeparol z miodem w sytuacjach kiedy nie wypada "babrać się" w tej maści, którą trzeba wycisnąć z tubki. Dobrze sprawdzają się też pomadki Neutrogeny z tej czerwonej serii. Przed wyjściem w takie mrozy możecie też używać zwykłej wazeliny, która pozostawia ochronną warstewkę na skórze. Dzięki temu nie jest tak źle z tymi moimi ustami.

Moje skutki uboczne w czasie tej terapii nie są jakoś bardzo uciążliwe ani nasilone w związku z czym to, co Wam polecam niekoniecznie musi się sprawdzić. Jeżeli macie poważniejsze dolegliwości to albo należy nawilżać zawsze wtedy kiedy tego potrzebujecie albo spróbować typowo aptecznych preparatów nawet czasem tych dla osób z AZS.

Powodzenia w Nowym Roku i wprowadzenia w życie postanowień noworocznych! Pamiętajcie czas i tak upłynie, w Waszych rękach jest to co z nim zrobicie! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz